W ostatnim czasie czytałam głównie mroczne, ciężkie kryminały. Miałam ochotę na chwilę wytchnienia i lżejszą lekturę. "Śledztwo w klapkach" Beaty Biardy trafiło do mnie w idealnym momencie.
Kalina większość życia poświęciła rodzinie, swoje marzenia odkładając na bok. W końcu jednak pakuje walizki i wyjeżdża na wymarzone wakacje do Pensjonatu Marzeń w Jastarni.
Pensjonat ocieka luksusem, a jego gośćmi często są też celebryci. Kalina jest otwartą pozytywną kobietą, więc od razu poznaje kilka koleżanek. Już pierwszego pobytu jedną z nich znika. Personel zbywa zaniepokojoną Kalinę i jej nowe przyjaciółki.
Same, więc postanawiają rozpocząć śledztwo. Między hotelowymi animacjami, plażowaniem i wycieczkami nie ustają w poszukiwaniu koleżanki. Okazuje się, że prowadzenie śledztwa to niezła przygoda i okazja do zacieśniania przyjacielskich więzi.
"Śledztwo w klapkach" to debiutancka powieść Beaty Biardy. Mogę powiedzieć, że jest to całkiem udany debiut. Książka jest lekka, czyta się szybko i nie brakuje w niej humoru.
Autorka pokazuje, że w każdym wieku można cieszyć się życiem, przeżywać przygody, zawierać nowe przyjaźnie i spełniać marzenia. Kalina i jej nowe koleżanki to kobiety po pięćdziesiątce. Nie boją się nowych wyzwań. Mają też dystans do siebie, potrafią się wygłupiać, mają szalone pomysły i po prostu dobrze się bawią.
Ta powieść napawa optymizmem i dodaje słońca, kiedy za oknem ponuro.
Żeby nie było za słodko, to jest jed...