Fragment: Bliski Wschód, Kalifat, Arabowie — pojęcia te kojarzą się większości czytelników z tym samym, stereotypowym obrazem: Beduin na wielbłądzie, wokół bezkresne morze piasku. Literatura pełna jest opisów przygód w pustyni, straszliwych burz piaskowych, tajemniczych piękności, wąziutkich uliczek miast, skarbów i rozbójników pustynnych. Wszystko to najczęściej suto przyprawione „folklorem” — okrzykami „Na Allaha”, „Insza Allah”, hamsinami, Koranem. Władcy — jeśli to powieść historyczna — są okrutni i tępi, derwisze — starzy i mądrzy, kobiety — tajemnicze i piękne, no a przybysze z Zachodu, ci rozumem i dzielnością przewyższają tubylców o całe niebo. I wszędzie pisze się o pustyni, upale, karawanach, oazach, jakby cała historia arabskiego kontynentu poczęła się i trwała poprzez wieki tylko na lądzie.