Bydgoskie Szwederowo (południowa dzielnica miasta, rozciągająca się pomiędzy Śródmieściem a lotniskiem) ma wielki, potężny potencjał mitologiczny. Ma wszystko, co mityczne miejsce mieć powinno, a nawet więcej. Ma doskonałe położenie: góruje nad centrum majestatycznie, może nawet trochę groźnie i ponuro (szczególnie w zimowe dni), opada do miasta wąskimi, stromymi ulicami i malowniczymi schodami. Ma doskonałą architekturę: domki, domeczki, przybudówki, wszystko to przerośnięte zdziczałymi sadami, pozostałościami po rolniczej historii przedmieścia. Ma doskonałą legendę: niejeden wielki pitawal tej stosunkowo niewielkiej dzielnicy można by napisać, sam tych legend słyszałem wiele, za mojego życia wydarzyło się tu dość na opasły tom szwederowskich legend. Ma doskonałą historię: och, choćby to, że historię miasta mógłbym opisać historią szwederowskich podpaleń i pożarów (płonął poniemiecki ewangelicki kościół Marcina Lutra, płonęła zagłuszarka Radia Wolna Europa na Wzgórzu Dąbrowskiego, sam pamiętam, że płonęły budynki gospodarcze na tyłach późniejszego liceum katolickiego i w pożarze tym razem z końmi spłonęła na wpół rolnicza przeszłość dzielnicy). Ma doskonałe punkty orientacyjne: wieżę ciśnień, skrzyżowanie świata... [ze wstępu Michała Tabaczyńskiego]