Skrzyżowane drogi
Ukrainiec, student prawa we Lwowie Jewhenij zakochuje się w młodej Polce, mieszkającej na stancji u ciotki Reginie Twardowskiej. Piękna młodzieńcza miłość nie znajduje jednak szczęśliwego zwieńczenia. Ulegając naciskom ciotki, Regina wychodzi za mąż za starszego od niej Stalskiego, tyrana i sadystę, który przemieni jej życie w piekło. Po dziesięciu latach, wciąż z rozbitym sercem, nadal wolnego stanu, Jewhenij otwiera kancelarię w mieście, w którym od dawna mieszka jego ukochana z czasów studiów we Lwowie wraz z mężem starszym kolegą ze szkoły. Jewhenij jednak o tym nie wie. Ich drogi znów się krzyżują.
Ukrainiec, student prawa we Lwowie Jewhenij zakochuje się w młodej Polce, mieszkającej na stancji u ciotki Reginie Twardowskiej. Piękna młodzieńcza miłość nie znajduje jednak szczęśliwego zwieńczenia. Ulegając naciskom ciotki, Regina wychodzi za mąż za starszego od niej Stalskiego, tyrana i sadystę, który przemieni jej życie w piekło. Po dziesięciu latach, wciąż z rozbitym sercem, nadal wolnego stanu, Jewhenij otwiera kancelarię w mieście, w którym od dawna mieszka jego ukochana z czasów studiów we Lwowie wraz z mężem starszym kolegą ze szkoły. Jewhenij jednak o tym nie wie. Ich drogi znów się krzyżują.
Ukradzione szczęście
Nigdy nie byłem przesadnie romantyczny, jednakże splot nieszczęśliwych okoliczności stwarzających dla Anny, Mykoły i Mychajła sytuację bez wyjścia, skłonił mnie do roztrząsania ich powikłań życiowych, zastanawiałem się, komu przyznać prawo wyboru szczęścia kosztem innych osób, a kogo potępić. Na te pytania po dziś dzień nie znalazłem odpowiedzi. Powróciłem do dramatu Franki jeszcze dwukrotnie i zapragnąłem, aby go przeczytali moja żona, córka, przyjaciele, znajomi. Okazało się jednak, że nie ma polskiego przekładu. Cóż zatem mogłem począć? Musiałem przetłumaczyć sam.
Nigdy nie byłem przesadnie romantyczny, jednakże splot nieszczęśliwych okoliczności stwarzających dla Anny, Mykoły i Mychajła sytuację bez wyjścia, skłonił mnie do roztrząsania ich powikłań życiowych, zastanawiałem się, komu przyznać prawo wyboru szczęścia kosztem innych osób, a kogo potępić. Na te pytania po dziś dzień nie znalazłem odpowiedzi. Powróciłem do dramatu Franki jeszcze dwukrotnie i zapragnąłem, aby go przeczytali moja żona, córka, przyjaciele, znajomi. Okazało się jednak, że nie ma polskiego przekładu. Cóż zatem mogłem począć? Musiałem przetłumaczyć sam.
Przemysław Lis-Markiewicz