Pierwszej powieści w anielskiej serii M.L. Kossakowskiej nie da się specjalnie pochwalić za oryginalność. Anielscy i diabelscy bohaterowie łączą w niej siły do walki z Antykreatorem w trakcie przedłużającej się tajemniczo nieobecności Boga. Ich problemy w walce z wrogiem potęgowane są dodatkowo przez bunty, spiski, polityczną korupcję, terroryzm i tym podobne atrakcje, zazwyczaj kojarzone raczej z ziemską rzeczywistością. Pani Kossakowska odważnie sobie poczyna pokazując zaświaty (? to chyba niewłaściwa nazwa, skoro można tam umrzeć), w których diabły i anioły zachowują się w sposób nieodróżnialny nie tylko od siebie nawzajem, ale także od morderców, ćpunów, gwałcicieli, złodziei, brutali i innych wszelkiej maści bydlaków. W naszym kraju to śmiały pomysł w odniesieniu do aniołów.
Fabuła stanowi nieco gruboziarnistą mieszaninę fantasy i thrillera, nie zawsze dającą się gładko przełknąć. Pomagają sceny humorystyczne (jak choćby całkiem wesoły fragment opisujący przywołanie demoniczne wykorzystane przez bohaterów do natychmiastowej podróży na Ziemię i zrugania przywołującego za brak profesjonalizmu). Niestety oprócz zamierzonego humoru często zdarza się, że bohaterowie bywają groteskowi, zwłaszcza w scenach, w których archanioły i arcydiabły zwracają się do siebie "Luciu" i "Michasiu". Sceny te nieustannie irytowały mnie w trakcie lektury. Nad sensownością fabuły nie ma się co zastanawiać, ale książka jest na tyle sprawnie napisana, że można to zignorować i przeczytać ją z przyjemnością.
Od strony technicznej jest dobrze - wyjątkowo zdarzają się jakieś błędy (np. strona 153 "żołnierz porwał się na nogi" zamiast "poderwał się"). Szkoda, że okładka jest tylko zintegrowana i w dodatku zrobiona bez przetłoczeń na zgięciu stron i grzbietu, dzięki czemu każde otwarcie książki powoduje zmięcie i uszkodzenie samej okładki.
Podsumowanie - przyzwoita książka rozrywkowa, bez żadnych większych ambicji. Zwłaszcza jeśli kogoś bawią anioły z bronią automatyczną i zdolnościami do rzucania czarów. Anioły-gwałciciele jakoś zupełnie nie wydali mi się zabawni.