Książka jest próbą zerwania z konwencją chłodnej relacji, ukrytej za fasadą akademizmu, jak i maską dążącego do obiektywizmu reportera. Ten najbardziej osobisty, literacki, najbardziej wcieleniowy z reportaży autora nazwać można bajką dokumentalną. Morawiecki, żyjąc wśród zdeklasowanych i poniżonych, wśród mieszkańców podmiejskiego, upadłego pegeeru, opisuje zderzenie światów wielkich korporacji, których pracownicy mkną autostradą za owczarnią, świata sfrustrowanych doktorantów, adiunktów, dziekanów ze światem stroskanych chłoporobotników, traktorzystów i drobnych mechaników, romansujących z miasteczkową pseudomafią. Wraz z nimi walczy o drewno, ucieka przed spiralą długów, reanimuje zamarznięte, przestarzałe samochody. I czeka schyłku zimy.