Czytane w postaci pdf-a z wielkiej paki ebooków dostanej gdzieś tam. Mniejsza, skąd.
Same książki też są w jakości różnej, ograniczę się więc do tego, co widać.
"Samotny ojciec" jest równie skomplikowany jak konstrukcja gwoździa. To romans naiwny i prościutki, z rodzaju tych, od których "głupawe harlequiny" biorą swoją nazwę.
I był on znośny a nawet do przyjęcia do czasu, aż jakiś cymbał uznał, że Star Trek iStar Wars to jedno i to samo. Jakim umysłowym melepetą trzeba być, by nie odróżniać kultowych produkcji, ikon swojego gatunku, z których każda ma własne państwo, znaczek i kod pocztowy? Przeczytać, że S.S. Enterprise latał w Gwiezdnych Wojnach... - nóż w kieszeni sam się otwiera. Z tej to przyczyny skreślam "Samotnego ojca" zupełnie.