,,Większość ludzi postrzega lekarza jako zwykłego fachowca, który po prostu wykonuje swoją pracę. W rzeczywistości dopóki medyk nie przestanie zadręczać się losem pacjentów, dopóty jego życie zawodowe będzie przypominało pokutę".
To jedna z książek, która wyciśnie z was łzy. W pewnym momencie uznałam nawet, że jestem chyba za bardzo wrażliwa do jej przeczytania, bo autor postawił tu na ogromną szczerość na którą nie każdy z nas jest gotowy. Ja nie wiedziałam, że lekarz musi znać się na makijażu, gdyż bywa, że to on musi przygotować ciało zmarłego. Mamy tu opisane jak wygląda ten nieboszczyk, przez co przeszedł i jak wygląda sprawa z jego ubiorem. Całą rzecz opisuje nam lekarz, który jest jakby w stanie depresji. Wiemy z czym na co dzień się zmaga, więc jestem w stanie stwierdzić, że samo leczenie, samo wypisywanie leków, to akurat najmniejszy z ich problemów. Nikt nie widzi tej drugiej sfery z którą przeciętny człowiek emocjonalnie nie byłby w stanie sobie poradzić. Właśnie nasza postać tą drugą stronę nam przybliża, a do tego dochodzi jeszcze cała masa odczuć z którymi sobie nie radzi. On chciałby móc pomóc każdemu, tylko nie zawsze tak się da. Czasami bywa i tak, że ludzie pojawiają się zbyt późno. Wtedy choćby posiadał największą wiedzę na świecie, nie jest w stanie im pomóc. Do tego dochodzi również forma samego przekazania tych informacji pacjentowi. Nasza postać przechodzi zatem z jednej specjalizacji w drugą, jednak czy aby na pewno wyjdzie mu to na dobre?
Moim zdaniem człowiek jest zawsze człowiekiem, więc ma prawo do swoich słabości. Ma też prawo wyboru, więc może starać się sobie z nimi radzić. Osobiście znam lekarzy, którzy rozmawiając ze mną są niczym kamień. Wysłuchają, przepiszą leki i ze sztucznym uśmiechem żegnają witając tym samym uśmiechem kolejnego pacjenta. Znam też takich, którzy nawet nie potrafią spojrzeć mi w oczy i takich, którzy z czułością pytają o moje samopoczucie i pokrzepiająco poklepują po ramieniu. Historia tutaj przedstawiona mogła być prawdziwa. Znam podobną, więc doceniam szczerość, która została ukazana. Napisana może i prostym stylem, ale to właśnie on sprawił, że tak mnie poruszyła. Przeczytajcie, bo naprawdę warto!