Mam nadzieję, że ta książka wystarczająco wyraźnie świadczy, że nie krępowałem się pisać prawdy, kiedy tego chciałem. Ale, moim zdaniem, prawda nie jest ludziom potrzebna cała i aż tak, jak im się wydaje. Kiedy czułem, że ta czy inna prawda tylko okrutnie rani duszę, a niczego nie uczy, tylko poniża człowieka, a nie wyjaśnia mi nic o nim – oczywiście uznawałem, że lepiej nie pisać o takiej prawdzie.
Jest przecież niemało prawd, o których powinno się zapomnieć. Są to prawdy zrodzone z kłamstwa i mają one wszystkie cechy tego trującego łgarstwa, które zniekształcając nasze wzajemne stosunki międzyludzkie, uczyniło życie brudnym, bezsensownym piekłem. Po co przypominać o tym, co powinno zginąć? Ten, kto tylko po prostu odnotowuje i rejestruje zło życia, robi niedobrą robotę.
Chciałem nazwać tę książkę: „Książka o ludziach Rosji, jakimi byli”.
Ale stwierdziłem, że brzmiałoby to nazbyt patetycznie. I nie do końca czuję: czy chcę, żeby ludzie stali się inni? Całkiem wolny od nacjonalizmu, patriotyzmu i innych chorób wzroku duchowego, mimo wszystko postrzegam naród rosyjski jako wyjątkowo, fantastycznie utalentowany i specyficzny. Nawet głupcy są w Rosji głupi oryginalnie, we własnym stylu, a lenie – zdecydowanie genialni. Jestem pewien, że przez swoją groteskowość, niespodziewane zwroty, różnorodność form, że tak powiem, myśli i uczuć, naród rosyjski jest najwdzięczniejszym materiałem dla artysty.
Myślę, że kiedy ten przedziwny naród przecierpi już wszystko, co obarcza go i zapętla od środka, kiedy zacznie pracować z pełną świadomością kulturowego i, powiedzmy, religijnego, wiążącego cały świat znaczenia pracy – będzie żył bajecznie heroicznym życiem, a zmęczony, oszalały od przestępstw świat wiele się od niego nauczy.