Piotr Zaremba pokusił się o rzecz w naszej współczesnej literaturze niemal wyjątkową. I nie chodzi tylko o rozmach, z jakim w tej wielowątkowej powieści kreśli panoramę Polski lat 1987-1991. Kwestia w tym, że utkał ją z codziennych rozmów, drobnych zdarzeń, często zwyczajnych, pozornie nieistotnych sytuacji: z tego wszystkiego, co nabiera znaczenia dopiero, gdy spoglądamy wstecz, mając obraz całości. W odmalowaniu "życia na gorąco" z ówczesnej, szybko zmieniającej się perspektywy, pomógł mu pomysł tyleż prosty, co efektownie nośny. Akcja powieści rozgrywa się w szkole, w "najsłabszym liceum w okolicy" na warszawskiej Pradze. Oczywiście, wraz z uczniami i nauczycielami odbywamy różne bliższe i dalsze wędrówki - do ich domów, do knajp, w których toczą się ideologiczne spory, na buzujący Uniwersytet, czy nawet w Tatry, gdzie klasa jedzie na wycieczkę. Ale to właśnie w owym liceum, w pokoju nauczycielskim, na lekcjach i we wszystkim, co dzieje się wokół szkoły, skupiają się jak w soczewce charaktery, postawy, oczekiwania i niepokoje trzech pokoleń Polaków: uczniów, ich rodziców oraz starszych i młodszych belfrów. Wpływ na zawarte tu doskonałe obserwacje miał zapewne fakt, że przecież autor sam był młodym nauczycielem i po studiach pracował w liceum... Życie szkolnego mikrokosmosu - z figurką Lenina, która w pewnym momencie znika z biurka wszechwładnej dyrektorki i pochodem pierwszomajowym, jednego roku ważnym, a następnego niemal zapomnianym - idealnie oddaje nasze życie czasów przełomu. Na plan pierwszy wysuwają się losy trzech kolegów - dziecinnego Remka, syna milicjanta, pewnego siebie Rawicza, syna handlowca, i tajemniczego Ferensa - oraz ich dwojga młodych nauczycieli: historyka Pawła, niedawno jeszcze student zaangażowany w opozycyjną działalność, i polonistki Anny, wdającej się w tytułowy romans ze swym uczniem... Choć konkretnie osadzona w specyficznym momencie dziejowym (strajki w Nowej Hucie, "jaruzelskie" referendum, powrót "Solidarności", debata Wałęsa-Miodowicz, premier Mazowiecki, prezydent Wałęsa), książka Zaremby nie jest na szczęście rozpolitykowana. Autor uniknął też schematycznych podziałów na dobrych, złych, głupich czy mądrych. Lecz także poza kontekstem historycznym "Licealny romans" stanowi poruszającą, ponadczasową opowieść o dojrzewaniu i wychowaniu, o dylematach młodości i dorosłości, i o poszukiwaniu miłości.