Scenarzyści to goście od wymyślenia historii, pisania dialogów, czasem też od tworzenia storyboardu czy choćby rozpisania na plansze i kadry. Myślicie, że ktoś ich kojarzy? Przecież efekt ich pracy – w odróżnieniu od imponującego portfolio rysownika – wygląda jak wyciąg bankowy. Kto przy zdrowych zmysłach zainteresuje się czymś takim? Jaki wydawca? Albo ktokolwiek, decydujący o tym wszystkim? Scenarzysta to końcówka komiksowego łańcucha pokarmowego. Wiecie, jaka jest różnica między wydawcą komiksu, rysownikiem, inkerem, liternikiem, tłumaczem, składaczem a scenarzystą? W „Robaczkach” poznacie odpowiedzi na powyższe pytania. Uchylimy przed wami kulisy komiksowego światka oraz wady i zalety życia z ojcem-komiksiarzem. Jak wygląda życie z twórcą opowieści obrazkowych? Czy warto tworzyć komiksy? Jak można na nich zarobić i czy trzeba umieć rysować, by uprawiać zawód komiksiarza? I co na to wszystko Misiek, syn Autora? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, musicie poznać „Robaczki”. A czy Miśkowi komiks się podobał? Chłopiec w wywiadzie, udzielonym Kubie Jankowskiemu opowiadał o powstawaniu „Robaczków”: Misiek: Tak. Na przykład taki, że – o tutaj – było małe kółko, a tu – duże. I podobał mi się odcinek, w którym jechałem samochodzikiem. Komiksy były bardzo śmieszne. Nie podobało mi się, że tatuś musi rysować i rysować, bo zamiast tego mógł się ze mną bawić. „Robaczki” to jeden z nielicznych polskich komiksów autobiograficznych, skupiony na relacjach ojca z synem. Spora dawka humoru nie przysłania tu dość przykrej refleksji o rzeczywistości. Dominik Szcześniak – scenarzysta i rysownik, autor scenariuszy m.in. do cyklu Dom Żałoby, albumów „Fotostory”, „Ksionz”, „Nikifor. Krynica oczami Nikifora”. Nakładem Wydawnictwa Komiksowego i Prószyński i S-ka ukazał się „Profesor Andrews”, adaptacja opowiadania Olgi Tokarczuk dokonana przez Dominika.