Kiedy mowa o wybitnych przedstawicielach niemieckiej kultury, którzy służyli hitleryzmowi, łatwo nasuwają się porównania z Faustem. Są one być może najbardziej adekwatne w odniesieniu do Leni Riefenstahl.
Przez całe życie próbowała okiełznać chwilę, nadać mgnieniu oka ciężar i walor monumentu. Wystarczy popatrzeć na kadry z Riefenstahl – aktorką na górskim szczycie lub na umięśnione torsy w Triumfie woli lub Olimpii, by przekonać się, że to prawda. Również jako tancerka, fotografka, nawet nurek głębinowy odrzucała codzienność i monotonię na rzecz tego, co wyjątkowe i ulotne. Podporządkowała temu dążeniu wszystko i nie zastanawiała się nad ceną, jaką przyjdzie jej zapłacić.
W maju 1997 roku, kilka miesięcy przed jej 95 urodzinami, spotkałem Leni Riefenstahl i udało mi się z nią dłużej porozmawiać. Sześć wcześniejszych lat spędziłem, poznając jej dzieło i koleje życia; informowałem ją także w listach, że mam zamiar napisać jej biografię.
Z korespondencji i rozmów telefonicznych, które odbyliśmy po naszym spotkaniu, wynikało coraz jaśniej, że nie mogę oczekiwać od Leni Riefenstahl wyważonego i obiektywnego osądu. Podkreślała ona wprawdzie wielokrotnie, że jest zainteresowana ujawnieniem „całej prawdy”, jednakże okazywało się, że ma na myśli jedynie swoją prawdę.
(fragment książki)
Jürgen Trimborn stara się odsiać fakty od mitów, legend i plotek, przyznając otwarcie, że bezspornie prawdziwy wizerunek Leni Riefenstahl będzie się nam już zawsze wymykał.
Tym niemniej jego wnikliwe, solidnie udokumentowane analizy rzucają wiele światła na pogmatwany życiorys niemieckiej reżyserki, a od lektury nie sposób się oderwać.