Pustoludzie – mnogi absolut, bóg, nieskończoność, chory człowiek, zamknięta w niezwykłym umyśle cała nauka, sztuka i historia świata – poszukują nowej tożsamości. Prostoty, nierozumienia, liczby pojedynczej. Człowieczeństwa. Pacjent oczekujący na zabieg w szpitalnym pokoju analizuje Ludzkość, zamalowuje pustkę rzeczywistości nieistniejącymi barwami i przeżywa Przemianę w Prawdziwego Człowieka. Sylurski (albo ordowicki?) trylobit w jego nerce ma własne zmartwienia – ludzka część jego nosiciela postanowiła go unicestwić, żeby ból uczynić zalążkiem nowej osobowości.
„Pustoludzie” to pełna humoru historia poszukiwania miejsca w świecie pełnym hipokryzji poprzez uparte zderzanie wewnętrznej wrażliwości z piętrowymi absurdami szpitalnej rzeczywistości, kolizję wiedzy z emocjami w próbie pójścia przez życie ścieżką inną niż wszystkie znane wcześniej.
A tymczasem stary rok pali papierosa na skraju olchowego lasu; za nim rzeka, a przed nim spowity pomarańczowym oparem Wrocław.