„Miejsce urodzenia? Znaczy sia, Polesie, sioło Moroczne nad tamecznym jeziorem. Nie największe ono, ale na mój rozum, a jaż nie dureń, swoje rozeznanie mam, w niczym do tego nie podobne i od wszystkich tamtych takoż kudy piękniejsze. Bo nie ugłaskane, przed ludźmi utajone, całkiem dzikie. I brzegi ma rozmaite nad podziw: a to całkiem bagniste, zarosłe trzciną ogromniastą i sitowiem, a to od zachodu wchodzące w puszczę, i to tak, że woda zatapia olchy do połowy pni, a znowuż w inszym miejscu brzeg dochodzi do łuhów blisko, blisko, że sam czort nie rozpozna, czy ziele wszelakie jeszcze na wodzie rozkwita, czy już na gruncie, na twardym. A zaraz dalej mszarniki, torfy, powietrze nad nimi parne, wilgotne, a na brzegach bagien trawy i oczoroty splątane tak, że tylko siekierą przebija sia człowiek przez zarośliska i chaszcze.”