Na czym polega przyjemność tekstu? Ma dwa bieguny: właściwą przyjemność, czyli powolne oddawanie się leniwej lekturze, najczęściej długich powieści realistycznych, niczym obżarstwo systematyczne i nie znające nasycenia (kulminacji, orgazmu). Coś w rodzaju łaskotania po plecach. Albo rozkosz, nachodzącą nas niespodziewanie, momentalną, zaraz przemijającą, zawsze przedwczesną, nie dającą się zaplanować i przewidzieć. Słowem: orgazm, odlot, oszołomienie. Co się dzieje z czytelnikiem przyjemności, a co z czytelnikiem rozkoszy? W pierwszym wypadku mamy proces, który psychoanaliza określa jako dążenie do umocnienia ego (ja), do napompowania go pełnią kulturowej samowiedzy i płynącego stąd samoutwierdzenia, samozadowolenia. W drugim przypadku ja ulega "zaćmieniu", światło świadomości przygasa, ego traci kontrolę, na scenę występuje Inny, nasza nieświadomość. Każdy czytelnik jest rozpołowiony (psychoanaliza używa metafory "rozłupania"), będąc zarazem - na przemian - czytelnikiem przyjemności i rozkoszy.
Istotą tej aforystycznej książeczki, zestawionej z fragmentów poukładanych alfabetycznie, jest przeniesienie refleksji o tekście z obszaru semiotyki w obszar pożądania, a więc w obszar mowy postrzeganej w kategoriach psychoanalitycznych. Dokonuje tego Barthes za pomocą kategorii écriture [pisanie], która towarzyszy mu przez całe życie.