… Po obfitym i smacznym obiedzie, a Klucha lubił sobie podjeść, królewicz
usnął snem sprawiedliwego. Było południe, lecz jemu przyśniła się noc. Zawinił
tu bajarz. Dobremu staruszkowi znudziło się wciąż prawić o przepysznych
tortach i soczystych szaszłykach. Opowiedział następcy tronu o pięknej Bai.
Baja, władczyni świetlików, biegała po lesie od wieczornej do porannej zorzy. Wokół niej migotały jak gwiazdki malutkie robaczki świętojańskie, oświetlając królewnie drogę. Niektóre utrudzone lotem drzemały
w jej włosach, co sprawiało, że jej czarne sploty wyglądały jak osypane perłami.
usnął snem sprawiedliwego. Było południe, lecz jemu przyśniła się noc. Zawinił
tu bajarz. Dobremu staruszkowi znudziło się wciąż prawić o przepysznych
tortach i soczystych szaszłykach. Opowiedział następcy tronu o pięknej Bai.
Baja, władczyni świetlików, biegała po lesie od wieczornej do porannej zorzy. Wokół niej migotały jak gwiazdki malutkie robaczki świętojańskie, oświetlając królewnie drogę. Niektóre utrudzone lotem drzemały
w jej włosach, co sprawiało, że jej czarne sploty wyglądały jak osypane perłami.
Książę nigdy w życiu nie miał takiego snu. Odtąd nie mógł zapomnieć Bai w szatce z żółtych płatków jaskrów. Przestał jeść i pić, nie spał. Biedak nikł w oczach.
Rozsierdzony król wygnał kuchmistrza i bajarza. Ale Klucha nie przestał domagać się płaczliwie:
– Sprowadźcie mi dziewczynkę z królestwa świetlików, chcę się z nią bawić!
Nadworni mędrcy na próżno łamali sobie głowy, próbując dociec, co to za kraina
i gdzie się znajduje…
Rozsierdzony król wygnał kuchmistrza i bajarza. Ale Klucha nie przestał domagać się płaczliwie:
– Sprowadźcie mi dziewczynkę z królestwa świetlików, chcę się z nią bawić!
Nadworni mędrcy na próżno łamali sobie głowy, próbując dociec, co to za kraina
i gdzie się znajduje…