Od długiego czasu intryguje mnie pytanie, czemu tak wielu ludzi wykształconych i rozumnych tak głęboko gardzi nowymi formami życia, które są dziełem ich współczesnych. Jakie są źródła pesymizmu historycznego całego legionu pisarzy i filozofów ostatnich trzech stuleci, którzy tę nowoczesną cywilizację mają za zwyrodniałą, nikczemną i szczęśliwie zmierzającą do swej zagłady? Z takich pytań zrodziła się ta książka, w której przyglądam się głównie angielskiej myśli dziewiętnastego i początków dwudziestego wieku. Był to czas względnej politycznej stabilizacji i wielkich sukcesów nauki i przemysłu. A jednak już tam dochodzi do głosu obawa, że Europa zmierza w złym kierunku, na własną swoją zgubę. Po pierwszej wojnie światowej przestrogi te stały się jeszcze bardziej dramatyczne i naznaczyły kulturę europejską naszych czasów.