Jest to biografia znanej kiedyś aktorki, Marleny Dietrich. Obejmuje całe jej życie, a nawet nieco więcej, bo sięga czasów rodziców, a nawet dziadków. Dzieciństwo, nauka gry na kilku różnych instrumentach muzycznych, surowa matka, młodość, występy w berlińskich teatrach rewiowych, sława, kolejne filmy w Ameryce, kochanki i kochankowie, występy estradowe, schyłek kariery, starość i śmierć.
Czy jest to historia prawdziwa, jak obiecuje tytuł? Myślę, że tak… w sensie zgodności przedstawionych faktów z rzeczywistością, na pewno tak. Problem w tym, że poza faktami właściwie prawie nic więcej tu nie ma. Książka sprawia wrażenie napisanej w telegraficznym skrócie i językiem tak kompletnie wypranym z jakichkolwiek emocji, że równie dobrze mogłaby to być instrukcja obróbki drewna.
Najwięcej „życia” jest – moim zdaniem – w tych kilku zdaniach:
„Stara kobieta w brudnej pościeli, nie lubi bowiem, by jej przeszkadzano, zmieniając bieliznę. Nie lubi też mycia. Sypialnia przesiąkła fetorem starości, choroby, odchodów stojących w nocnikach, dopóki ktoś ich nie opróżni. Taka sytuacja trwa dziesięć lat: dziesięć lat wegetacji. Marlena źle widzi, stopniowo głuchnie, psują jej się zęby. Sama sobie obcina włosy. Często jest pijana”*.
Książka wzbogacona filmografią i trzynastoma zdjęciami, co w przypadku gwiazdy filmowej wydaje się skromnością wręcz ascetyczną.
Biografia? Chyba raczej faktografia.
---
* Gilles Plazy „Prawdziwa Marle...