Jest to powieść o dość szeroko zakrojonej fabule, opartej głównie na konfrontacji przeszłości z teraźniejszością. Cztery kobiety spotykają się po latach i kolejno opowiadają o sobie, uzupełniając w dużej części zwierzenia tytułowymi listami. Fragment z recenzji Debiut nikogo do niczego nie zobowiązuje, kiedy jednak wydaje się trzecią z kolei książkę, autor zaczyna grać rolę literata profesjonalisty i kończy się beztroska zabawa w pisanie. Czytelnicy i wydawca przyzwyczajają się do określonego, niezbędnego poziomu. Otóż , wydaje mi się, że w przypadku Janiny Krawczyk tej "promocji" na literatkę można śmiało dokonać ... Opowiadania przeczytałem z niekłamanym zainteresowaniem. Mam do nich pewne zastrzeżenia, ale w sumie sądzę, że ich autorka zbliża się systematycznie do profesjonalnego poziomu, że ma coś do powiedzenia jako pisarka i że oferuje rzecz mogącą zaciekawić pewne grono czytelników. Pewne, ponieważ nie jest to rodzaj literatury porywającej, masowej (może tym lepiej). To nowelistyka bardzo kameralna w swej tonacji, trafiająca do tych, którzy ponad przygodę i rozrywkę przedkładają prozę refleksyjną, wymagającą skupienia. Autorka efektywnie wykorzystuje różnorodne pomysły fabularne, gładko, bez potknięć ciągnie narrację. Ale najistotniejsze jest to, że nieźle specjalizuje się w gatunku nowelistyki obyczajowo-psychologicznej i na tym polu ma coś cennego do powiedzenia. Potrafi wnikliwie interpretować powikłania ludzkich namiętności, urefleksyjniać je, nadawać szarym niekiedy sytuacjom życiowym wymiar literackiej i czysto ludzkiej mądrości. Wchodzi w duszę swych bohaterów w sposób skupiony, szlachetnie humanistyczny, wrażliwy.. Poza tym liczy się nastrój tych tekstów, niekiedy bezpretensjonalnie poetycki, zasnuty mgiełką nieprzerysowanej melancholii i jakiejś egzotycznej atmosfery...