Andżelika Horbowicz zadebiutowała w roku 2022 powieścią „Pozory szczęścia”. Jest to romans, w którym zwyczajne sprawy mają ogromne znaczenie, kształtują charakter bohaterów i prowadzą go ścieżką przeznaczenia. Czyli mówiąc krócej i dobitniej: to już grali, gdzieś już to czytałem. Do tej kwestii powrócę pod koniec artykułu, pora na przedstawienie personae dramatis.
Michalina Dąbrowska chce wydać powieść, byłby to jej debiut. „Ciekawie się zaczyna”, pomyślałem, „ Debiutantka pisze o debiutantce. Być może przedstawi swoje wrażenia ze współpracy z Wydawnictwem”.
Bohaterka powieści spotyka się z przedstawicielem jednego z wielu na polskim rynku wydawnictw: nazywa się Patryk Romanow, jest przystojny i elegancki, lecz i tak ta rozmowa nie jest zbyt przyjemna, wręcz okazuje się niewypałem. Nic zatem dziwnego że Michalina umawia się z redaktorem innego wydawnictwa. I cóż za zdziwienie pojawia się w jej oczach, gdy na spotkanie przychodzi … Patryk Romanow.
To pierwszy zwrot akcji w powieści, dość szybko zastosowany. „Pozory szczęścia” Andżeliki Horbowicz jest niedużą, niedługą powieścią, i prawdopodobnie z tego właśnie powodu Pisarka skraca dystans do Czytelnika, używając obrotu spraw tak szybko i dynamicznie.
Romans Michaliny i Patryka jest tylko konsekwencją podwójnego spotkania. Jakby Andżelika Horbowicz chciała w pigułce pokazać komplikacje w relacjach damsko-męskich. Nie pierwsze wrażenie się liczy. Tylko to co nastąpi po.
Tak naprawdę po „Pozorach szczęścia” możemy się spodziewać wszystkiego. Wszak jest debiutem, debiutem młodej kobiety. A połączenie młodości z debiutem oznacza mieszankę z szybkim zapłonem.
I nie chodzi tylko o szybkie zakochanie głównej bohaterki, nie tylko. Jest w powieści, poza wszystkim, duży ładunek emocji. Wynika on z wątku miłosnego, to oczywiste. Lecz nie tylko. Czytając powieść Andżeliki Horbowicz mamy wrażenie że Pisarka poruszyła wszystkie możliwe struny aby napisać „Pozory szczęścia”.
To tak jakbyś, Czytelniku/Czytelniczko, tuż po gorącym spotkaniu z kobietą/mężczyzną, szedł/szła ulicą i wysyłał/wysyłała przechodniom bagaż poruszeń. Inaczej mówiąc, Horbowicz zaangażowała hektolitry uczuciowości w napisanie debiutu.
Czy to dobry krok na początek drogi literackiej? Trudno wyrokować. Wiadomo, że młodość jest niecierpliwa i robi przy tym błędy. Lecz nie same błędy wynikają z tej niecierpliwości. Powieść „Pozory szczęścia” jest napisana ciekawym stylem, który na długo zostaje w Czytelniku. Autorka w większości stosuje pojedyncze, nieprzegadane zdania. Gdzie nie gdzie widać równoważniki zdania.
Mam takie przeczucie iż Andżelika Horbowicz pisała „Pozory szczęścia” według planu. Być może odchodziła odeń w nieznane tereny, ale szybko wracała na wyznaczone tory. Widać te „kombinacje” pod koniec powieści. Niecierpliwość znowu dała znać o sobie.
Stąd błędy. Być może popełniono błąd podczas redakcji powieści. Ale kto nie robi błędów? Jest taka niepisana (!) reguła mówiąca że debiut to połączenie dynamiki i potknięć. Starałem się wykazać w tym artykule że dotyczy to również i Andżeliki Horbowicz.
Nie jest to jednak wada Pisarki czy, broń Boże, zwichnięcie pióra. Tak już jest, tak ma być.
I brew wszystkiemu tworzymy piękny krajobraz. Pejzaż, może z rysą, ale co za widoki! Widoki na przyszłość!
Widać potencjał u Andżeliki Horbowicz, zwłaszcza w umiejętności budowania samej opowieści. Co prawda, niejedna już powieść opiera się na podobnym pomyśle. Lecz cóż z tego? A czy nie wolno nam, czytelnikom, od czasu do czasu przypominać tej samej „bajki” dla dorosłych? Oczywiście że wolno.
Któż nie lubi w okresie koło bożonarodzeniowym przeżywać historii Kopciuszka czy Sierotki Marysi? Ja lubię, nawet gdy to tylko pozory szczęścia.