Jean Améry (1912–1978, właśc. Hans Mayer), austriacki intelektualista pochodzenia żydowskiego, był bodaj najgłębszym z pisarzy XX wieku. Głębia jego twórczości polegała na zmaganiu się z fundamentalną traumą ludzkiego życia, przed którą Améry nie widział ucieczki. Jego analizy nie znają pocieszenia poza jednym, specyficznym, którym jest rozpoznanie własnej kondycji. Tak rozważał starość i samobójstwo ("O starzeniu się", "Podnieść na siebie rękę", Wydawnictwo Aletheia, oba tytuły Warszawa 2018). W równie radykalny sposób postąpił ze swoim życiem, które zakończył właśnie samobójstwem. W niniejszym tomie, opublikowanym w 1966 roku, Améry dokonuje późnego rozrachunku z pobytem w obozie koncentracyjnym podczas II wojny światowej i torturami, jakich wtedy doświadczył. Nie chodzi w tym rozrachunku o winę ani o karę. Poza kwestią winy i kary pozostaje najważniejsze: los człowieka złamanego. Opis i analiza tego losu stanowią treść książki. Taka przemoc, raz doznana, pozostaje w ofierze już na zawsze – utracona wiara w człowieka i jego człowieczeństwo nie podlega zaleczeniu. Cierpienie w żaden sposób nie „uwzniośla”, nie wznosi na wyżyny ducha, lecz sprowadza do parteru ciała, czyli do nicości. Améry wszakże jest w swoich analizach racjonalistą i zwolennikiem oświecenia. Oświecenia, które oświeca, lecz nie objaśnia, bo nie ma tu nic, co byłoby możliwe do wyjaśnienia.