W latach 1940-1945 Irlandia była związana szeregiem epizodów z dziejami Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. Czyż jednak nie z epizodów, czasem najdrobniejszych właśnie, składa się historia? Mówiąc o Irlandii, pamiętajmy, że były to dwa kraje podzielone i w różnoraki sposób zapatrujące się na udział w II wojnie światowej. Kraje, w których dyplomatyczna izolacja czy wręcz polityczna alienacja funkcjonowały na równi z wolnością wyboru jednostki czy bohaterstwem. Z jednej strony mamy do czynienia z nie do końca neutralnym i tylko pozornie pozostającym na uboczu Éire (Republika Irlandii), z drugiej z rządzoną przez Brytyjczyków Irlandią Północną, z siecią lotnisk operacyjnych RAF i USA Air Force czy baz Royal Navy. Nad oboma tymi krajami pojawiały się samoloty z biało-czerwonymi szachownicami, rozgrywały się dramaty z udziałem polskich lotników. Do dziś znaleźć w nich można też ich ślady. W książce, którą trzymają Państwo w ręku, przelano te ślady, czasem prawie już zatarte, na papier. Czym dla Polaków była wówczas Irlandia? Tym samym, czym dla mieszkańców „Zielonej Wyspy” jawił się daleki kraj nad Wisłą: nieznanym. Co z kolei nas łączyło? Patriotyzm, umiłowanie niepodległości oraz, niestety, tragiczne losy. *** O polskich lotnikach walczących ramie w ramię z irlandzkimi i brytyjskimi towarzyszami broni dowiedziałem się od mych rodziców, jako że oboje w czasie wojny służyli w RAF. Do dziś mam w pamięci ich słowa mówiące o wielkiej odwadze i wytrwałości w boju tych dzielnych Polaków, a także ich lojalności wobec Wielkiej Brytanii. Jako że mój słynny wuj, Wing Commander Brendan „Paddy” Finucane, nie tylko czołowy irlandzki as myśliwski, lecz także jeden z najwybitniejszych pilotów II wojny światowej, walczył ramię w ramię z niektórymi z nich, cieszę się. że miałem okazję poznania pana Piotra Sikory, współautora tej książki. Dzięki niej nie tylko poświęcenie oraz osiągnięcia polskiego lotnictwa w czasie II wojny światowej, ale także polsko–irlandzkie braterstwo broni nie pójdą w zapomnienie.