Akcja dzieje się w czasach apokalipsy zombie. Wydawać by się mogło, że w popkulturze jest to temat przerobiony z każdej strony. Jednak w przypadku Pokolenia Z autor kładzie wyraźny akcent na ludzi. Ludzi, którzy akceptują nową rzeczywistość bez oglądania się na to, co utracili. Ludzi, którzy przetrwanie w nowej rzeczywistości traktują jak zadania do wykonania według swoistej listy, z której skreślają codziennie kolejne pozycje. Wielu z nich odnajdzie się w nowym świecie i niemalże zaczerpnie przyjemność z funkcjonowania bez spętania żadnymi prawem, ograniczeniami czy odpowiedzialnością za własne czyny. W książce próżno szukać ludzi wystraszonych i zagubionych. W nowych realiach, w których rządzi tytułowe pokolenie Z, nie ma miejsca dla jednostek słabych, przyzwyczajonych do wygód utraconego świata. Sama apokalipsa jest jedynie tłem. Środowiskiem dającym możliwość wydobycia z człowieka pierwotnych instynktów. Akcja toczy się w USA w bliżej nieokreślonej współczesności i przypomina amerykańskie filmy sensacyjne, które zawładnęły umysłami widzów na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych.