Powieść Pokój powstała w 2012 roku, jednak w tamtym czasie nieliczne grono Czytelników niemal zgodnie uznało, że ta rozprawa socjologiczna i metaforyczna wizja przyszłości jest przesadzona. Opis społeczeństwa, dobrowolnie poddającego się unifikacji i rezygnującego z wszelkiej indywidualności, do czego doprowadziła wcale nieskomplikowana inżynieria społeczna przeprowadzona na globalną skalę, wydawał się tak nieprawdopodobny, że nikt go nie chciał uznać za możliwy. Z pokorą przyjąłem te recenzje i zrezygnowałem z wydania powieści, chociaż nieustannie towarzyszyło mi przekonanie, że kwestią czasu pozostaje, gdy literacka fikcja stanie się faktem i obudzimy się dokładnie w takiej rzeczywistości: Pokłóciliśmy się o Internet, naturalnie nie o samą akcję, tutaj nie ma wątpliwości, pierwsze zgony wywołane rzekomym wirusem chyba nawet nie były zgonami, skorzystali z żywych trupów, bali się uruchomić czynnego wirusa. Zresztą nie było powodu, przecież plan był genialnie prosty, skoro nowy wirus atakował wszystkie organy i dzielił wszystkimi znanymi chorobami, każdy zgon dawał się tłumaczyć wirusem. Wystarczyło powtarzać w telewizjach całego świata, że ten czy tamten, zanim dostał zawału, zanim wykończył go koklusz, nim po ataku padaczki odgryzł sobie i zadławił się własnym językiem, korzystał z komputera i odwiedzał zupełnie bezpieczne strony. A kto nie miał w 2020 roku komputera, kto nie miał Internetu?