Może nie tyle odgłosy niepogody, co świadomość, że za ścianą znajduje się trup, nie pozwalała mi zapaść w sen. Doznawałem nieokreślonego poczucia zagrożenia.
W końcu wdałem się w rozważania na temat rozmaitych teorii parapsychologicznych, które tłumaczyłyby jakoś mój rosnący niepokój. Istnieją podobno miejsca szczególne, gdzie w dużym stężeniu pozostały ślady energii psychicznej osób, które tu przebywały, i nie trzeba nawet posiadać specjalnych uzdolnień psychometrycznych, by reagować na oddziaływanie owej energii. Niekiedy się zdarza, że ktoś całkowicie jej ulega, zostaje przez nią jakby opętany. Czy są to pozostałości pola bioplazmowego otaczającego każdy żywy organizm, czy też fale uderzeniowe, akustyczne, magnetyczne i inne, które pozostawiają na powierzchni przedmiotów ślad w postaci odkształcenia struktury molekularnej - specjaliści od parapsychologii różnie tę kwestię ujmują.
Jeśli istnieje gdzieś dom nawiedzony, to jest nim z pewnością "dom za bagnem"...