Po co Rybicki w swojej siódmej książce poetyckiej wprawia głoski w ruch pogo? Nie tylko po to, żeby dowieść, że pogłoski o śmierci awangardy i surrealizmu są przesadzone (choć w tym celu również), nie dla wirtuozerskiego popisu (mimo że jak nikt inny potrafi zwichnąć wyobraźnię i rozłożyć na łopatki składnię), ale dlatego, by po raz kolejny filozoficznie i etycznie zapytać: „na jakim etapie przezwajania jaźni jesteś?”. Wiersze rozbuchane odważnymi skojarzeniami, w każdej głosce anarchistyczne, odrzucające tradycję „jubilerstwa poetyckiego”, są zarazem zwykłym ludzkim błaganiem o to, byśmy nie zginęli „w ostrzale informacyjnym”, rozgrywani „za pomocą poczucia winy”. „Błagam was niech ktoś zrobi ROZMAWIALNIĘ” – pisze Rybicki i sam ugaszcza nas w takich rozmawialniach: swoich wierszach.