Sięgnęłam po "Podpalacza" po entuzjastycznej opinii @Johnsona oczekując wyjątkowego kryminału i odskoczni od moich standardowych lektur. To drugie udało się osiągnąć ale co do pierwszego nie jestem usatysfakcjonowana.
Do plusów zaliczam całkiem zgrabnie opisane realia i ciekawy wątek kryminalny. Postaci drugoplanowe wypadły bardzo dobrze - gwiazdka jednego przeboju i jej matka, hazardzista, koledzy głównego bohatera z komendy - rzadko kiedy coś mi zgrzytało. Natomiast mam zarzuty co do wątku małżeńskiego komisarza Mortki, zupełnie moim zdaniem niewiarygodny, jeszcze słabiej wypadła kwestia pracy jego eks-żony, jej rozterek (ziew). Scena kulminacyjna wyglądała jak kolaż Harrego Hole z dowolnym innym gliniarzem kaskaderem (kolejny ziew). I tu wracam do kreacji głównego bohatera, rzeczonego komisarza Mortki, takiego och i ach, skrzywdzonego przez żonę i system, a przecież w wielu sytuacjach po prostu nieogarniętego, aż zgrzytałam zębami. Nie ma w sobie uroku ani Brudnego Harrego ani porucznika Columbo.
Językowo autor nie zachwycił, ubogie słownictwo, powtórzenia, zdecydowanie zabrakło dokładnej redakcji. Muszę jednak przyznać, że te niedoróbki zauważam dużo częściej w słuchaniu niż lekturze naocznej książki.
Biorąc jednak pod uwagę, że to debiut Chmielarza pewnie raz jeszcze dam mu szansę.