Zobaczyłem rzecz śmieszną i straszną zarazem. Trzy identyczne łoża wysłane aksamitem w państwowych barwach mieściły trybuny różniące się wielkością i detalami, lecz łączyło je to samo. Z każdą, w dziwaczny, niezrozumiały sposób powiązany był szkielet, z wyraźnie zachowaną czaszką, łokciami wspartymi na pulpicie, podkurczonymi nogami. Byłem bliski pomieszania zmysłów, gdyż z pobieżnych obserwacji wynikało, że leży tu jakiś zmutowany organizm, pół Pierdołolanin, pół mównica...
Fragment książki
Fragment książki