Oj dawno nie czytałam tak grubej objętościowo książki. Musiałam ją sobie rozłożyć na kilka dni, gdyż dodatkowo druk jest mniejszego rozmiaru i ciaśniej osadzony. Autor bardzo dokładnie opisuje nam co widzi, jak przedstawiają się drogi oraz pomieszczenia, którymi podąża i dobrał sobie do tego dosyć celne spostrzeżenia.
,,Leży naga w wannie, z poderżniętym gardłem, twarzą do dołu, zanurzona w kwasie siarkowym będącym aktywnym składnikiem preparatu do czyszczenia rur, dostępnego w każdym supermarkecie."
Pozycja jest napisana z punktu widzenia postaci, więc przy tym poznamy również jego przeżycia i ocenę jego okiem. To mężczyzna i zaznaczam, że cała historia jest poprowadzona właśnie typowo męskim wzrokiem. Być może kobiety odbiorą ją jako nagonkę na ich sposób bycia, a męski czytelnik będzie przybijał niewidzialną piątkę z autorem, ale mnie jednak to nie ruszało, gdyż poznałam prawdziwy męski punkt widzenia, zwłaszcza okiem dojrzałego mężczyzny. Jej grubość jest spowodowana nie tylko ilością wydarzeń, ale i wywołaniem takiego dreszczyku niepewności. Tutaj nawet zwykły ból głowy będzie opisany jakby ktoś przewiercał mu mózg piłą mechaniczną. No dosłownie widziałam tutaj opisy samego Mastertona, który znany jest z krwawych zabarwień, niesmacznych i wywołujących ból podczas czytania. Tutaj odnalazłam dokładnie to samo. Czasami tylko opisywał coś ogólnikowo, by oddać jak szeroki zakres wydarzeń mógł się ukryć za tym, co nam przedstawił. Jakby chciał, by nasza wyobraźnia działała na wysokich obrotach. Jest to typowy kryminał, ale jakby poprowadzony w klimacie Sherlocka Holmesa. Bywa czasami brutalnie, trwają pościgi, ale to naprawdę mocno wciąga. Jest tu dobra gra psychologiczna, bo niczego nie można być pewnym. Dialogów jest tutaj jak na lekarstwo, wszystko zostało opowiedziane, więc przez dłuższy czas mamy ogrom niewiadomych do rozwiązania. Czasami fabuła zmienia się w typową sensację i wtedy siedzimy jak na szpilkach, albo wstrzymujemy powietrze. Dosłownie nie da się jej czytać na spokojnie, emocje aż kipią wszystkimi stronami. Mocno mnie zaskoczyła, ale pozytywnie:-)