Drugie po książce Ewy Bieńkowskiej wydawnictwo o podróżach do Wenecji, a raczej miłości do miasta, zachłyśnięciu się jego historią i sztuką. Różnica tkwi w tym, że Adam Szczuciński, przechadzając się zacienionymi i wąskimi uliczkami miasta, podąża za Josifem Brodskim, który spoczął na cmentarzu położonym na wyspie San Michele, podczas gdy Ewa Bieńkowska w "Co mówią kamienie Wenecji" zachwycała się plastyczną oprawą, sztukateriami i obwiedzionymi w ramy historiami, które powstały dzięki sile talentu i sprawnej dłoni trzymającej pędzel wraz malarską paletą.
„Paradiso” to wymieszana z impresjami autora, ubrana w formę kilkudziesięciu esejów opowieść o poecie, nobliście i twórcy słynnego eseju „Znak wodny”. Historia drobnych zauważeń i mgnień, poetyckich i ulotnych, odblasków słońca na tafli wody, światła wpadającego do wnętrz opustoszałych kościołów, pozłoceń wypełniających barokowe sale i pałace, intensywności zieleni wylewającej się z weneckich ogrodów i patrzących na przechodniów kamiennych oczu posągów. Tłok w vaporetto. Wspomnienie Barysznikowa, Mysz i kot Josif. Zachwyty, wspomnienia, raje.
Daleko „Paradiso” do przewodnika. Szczuciński zachęca do swobodnej kontemplacji, bardziej snucia marzeń o mieście, niż jego realnego odczuwania. Jest czas na Canale Grande i jest czas, by spojrzeć w nocne niebo. Jest pora na pospiesznie wypitą przy barze kawę i na wspomnienie poety, który zachwycił się widokiem i odnalazł w sobie przeczucie. To czas na spotkani...