Postanawia zatoczyć koło i podpłynąć z przeciwnej strony niż stoi „Karolina". Jeśli ktoś obserwuje dryfujące kawałki skrzynki niech nabierze przekonania, że dziwnym trafem zmierzają one właśnie w stronę barki. Z głową nad powierzchnią śmierdzącej wody rytmicznymi ruchami okrąża barkę. Naraz dostrzega coś podejrzanego niedaleko siebie, zwalnia. Skryć się pod wodą? Człowiek? Ludzka głowa nad wodą? Bernard patrzy, czeka. Serce bije mu szybko. Jednak przedmiot nie porusza się. Pozwala się kołysać drobnej fali. Bernard kieruje w tamtą stronę swą maskującą osłonę i metr po metrze zbliża się gotów natychmiast zanurkować, gdyby groziło niebezpieczeństwo. Jest już blisko. Nie, to nie człowiek. To szczątki połamanego opakowania. Może ktoś inny wpadł na podobny jak Bernard pomysł, by ukryć się w ten sposób? Bernard sprawdza. Nie, nikogo, na szczęście. Można płynąć dalej. Już jest z drugiej strony barki. Nie pada tu odblask świateł „Karoliny", w cieniu łatwiej będzie dotrzeć do więźniów i podać leki. Należy teraz znaleźć jakiś otwór i wrzucić paczkę tak, by nie dostała się w ręce wartowników.