Spodziewałam się po tej pozycji czegoś zupełnie innego. Kiedy porównuję ją z wciąż nie doczytanym "Lękiem i fobią" Edmunda J. Bourna, który opracował swoje metody leczenia i terapii na podstawie wieloletniego doświadczenia i nieźle udokumentowanych badań, ta krótka książka wypada po prostu słabo.
Po pierwsze, niezwykle drażni mnie potężna megalomania autora. W zasadzie pierwsza połowa książki to pean na cześć własną i własnej metody bez wspominania na czym metoda ta polega.
Po drugie, choć autor przyznaje, że nie przeprowadzono oficjalnych, niezależnych badań jej skuteczności, jest tak nowatorska i doskonała, że pomaga tam, gdzie zawodzą wszystkie inne. Niestety, jakoś trudno mi uwierzyć, że jedno proste ćwiczenie może być skuteczniejsze od miesięcy systematycznej pracy czy nawet leków, także w najtrudniejszych przypadkach, wymagających hospitalizacji. No nie, to chyba tak nie działa. W tym wypadku bardziej przekonuje mnie mozolna praca, o której mowa w "Lęku i fobii".
Po trzecie, trudno mi ufać rzeczom niezbadanym. Owszem, postęp polega na wdrażaniu nowych rozwiązań i odchodzeniu od starych, także w psychoterapii, jednak bez dokładnych badań i potwierdzenia skuteczności (co wymaga nawet kilkunastu lat, o czym pisze autor), zaczyna to pachnieć zwykłą szarlatanerią.
Po czwarte, kiedy już w końcu przechodzimy do metody, okazuje się, że rzeczywiście jest ona prosta. A czy skuteczna? Myślę, że trzeba by pytać kogoś, kto stosował ją w atakach paniki bądź innych lękach. Być może u niektórych, w specyficznych stanach lękowych ma to sens. Nie sądzę jednak, by była uniwersalna, dla wszystkich i zawsze. Być może wielkiej krzywdy nie zrobi, ale szczególnie pod koniec opisu wygląda to wszystko na tani coaching, którego nie znoszę.
Nie negując jej wartości i ewentualnych korzyści, które może przynieść innym, muszę jednak stwierdzić, że dla mnie jest zupełnie nieodpowiednia.
Przeczytać można, spróbować również, na własną odpowiedzialność. Dla człowieka zmęczonego lękiem może to jednak być ostatnia deska ratunku. Dlatego ostatecznie nie odradzam, ale sugeruję zachować dystans.