Póki co - najsłabsza odsłona słodkich, białych pyszczków. I to wynika z konstrukcji Jansson, która prowadzi beztrosko przygody - nie czuć żadnego zagrożenia podczas żeglarskich podróży taty muminka. W przeciwieństwie do ,,Komety nad Doliną Muminków'', gdzie czas nie działał na korzyść Ziemi. A apokalipsa drgała i z zegarkiem w ręku czekała na wstrząs. Ale ważniejszym powodem wydaje się brak charakterystycznych postaci. Tatuś Muminka, z całym szacunkiem, nie jest wystarczająco interesujący, żeby pisać cały album o jego marzycielskich, sennych eskapadach. Z Wiercipiętkiem, który uwielbia swoją puszkę, a ciotka Paszczaka jest nieznośnym pasażerem. Mimo, że na kartkach powieści pojawia się Buka - nie czyni większych szkód. Raczej budzi współczucie, niż realne niebezpieczeństwo. Jako entuzjasta mieszkańców Muminkowa jestem zobligowany, aby poinformować adeptów, aby nie zaczynali przygody od pamiętników. Mogą poczuć się ,,oszukani'', że legendarna seria nie spełniła ich nadziei. Lepiej zacząć od pierwszego albo drugiego cyklu - wspomnianej ,,Komety...'', która fantastycznie uzupełnia nieoczywisty dramat egzystencjalny w bajce dla dzieci.