"Ostatni niedźwiedź" to historia, którą zapragnęłam poznać odkąd tylko zobaczyłam jej zapowiedź. Uwielbiam książki w mroźnych klimatach, a ta miała należeć do niezwykłych i niezapomnianych. Niestety, choć to historia z potencjałem, moim zdaniem nie został on wykorzystany.
Jedenastoletnia April wyjeżdża z ojcem na Wyspę niedźwiedzi blisko bieguna północnego, na której mają spędzić pół roku. Jej tata to naukowiec, który podjął się przeprowadzenia badań meteorologicznych na wyspie. Dziewczynka w tym czasie postanawia zwiedzić wyspę, a tam spotyka Niedźwiedzia. To zaskakujące zjawisko, ponieważ od lat zwierzęta te nie zamieszkują już wyspy.
April potrafi czytać zwierzęta, nic więc dziwnego, że szybko nawiązuje kontakt z Niedźwiedziem, co daje początek wielkiej przyjaźni.
Wszystko zapowiadało się naprawdę cudownie, lecz niestety liczyłam na więcej satysfakcji z lektury. Mimo że jest to debiut autorki i można by przymknąć na niektóre sprawy oko, to miałam wielkie wrażenie, że zabrakło tutaj beta czytelników czy solidnej redakcji.
Autorka wskazuje na różne tematy ekologiczne, tata April nie ma dla niej czasu ze względu na badania i całość jest utrzymana raczej w realistycznej rzeczywistości. Natomiast sama postać Niedźwiedzia i więzi łączącej go z April to już czysta magia. Miałam wrażenie, że czasem czytam zupełnie różne historie, jedna z zasadami, które znamy i druga, zupełnie fantastyczna, która niestety gryzła mi się z pierwszą. Nasza boh...