...Bóg nie opuści swojego Kościoła, nawet teraz, gdy łódź nabrała wody i jest na skraju zatopienia... – Benedykt XVI, słowa wygłoszone podczas pogrzebu kardynała Joachima Meissnera, 15 lipca 2017 r. Dla autora, Roda Drehera, jest całkowicie jasne, że Benedykt XVI mówi, iż Kościół Chrystusa wydaje się tonąć, kapitulując przed „duchem czasu". Benedykt XVI zdaje się apelować do tych katolików, którzy przeciwstawiają się duchowi czasu, chcącemu opanować Kościół powszechny: Macie rację. Rzeczy idą tak źle, jak się wam wydaje. Trwajcie w wierze i nie bójcie się. Chrześcijanie na Zachodzie są świadkami masowej apostazji. Jest ona duchowym odpowiednikiem potopu, który pochłonął świat w czasach Noego. Wierzący muszą więc budować własne arki, na których pokładzie przeniosą wiarę przez obecne mroczne i burzliwe czasy, dla ratowania własnych dusz i zachowania wiary na okres, kiedy trzeba ją będzie odbudować. Opcja Benedykta nie jest niczym innym, jak tylko opowiedzeniem się za tym, aby Kościół był taki, jaki miał być od samego początku, jest to wybór, przed którym stają wszyscy wierzący chrześcijanie w obecnych postchrześcijańskich, neopogańskich czasach: czy nasze życie będzie nadal wyglądało tak, jakbyśmy żyli w normalnych czasach, czy też przyjmiemy, że jesteśmy wygnańcami w Babilonie i wejdziemy na drogę życia, która umożliwi nam zachowanie naszej wiary.