Warsztat tej powieści jest nieco '' koślawy '' , niektóre zdania zbudowane topornie i aż zgrzytają w uszach . Zbyt dużo powtórek , na tyle dużo , że zauważalnie . Chaotyczny początek i troszkę zbyt mało psychologicznie wykreowane postacie .
Ale za to bardzo dobry pomysł i pomijając uwagi powyżej , niezłe wykonanie . Ylva Zetterberg znika na drodze z pracy do domu . Początkowo nikomu nawet do głowy nie przyjdzie by mogło jej przytrafić się coś złego . Ponieważ prawie czterdziestoletnia kobieta ma w miasteczku niezbyt dobrą opinię , nikt za bardzo tym zniknięciem się nie przejmuje .
Mąż bardziej zły i podejrzewający żonę o kolejny romans , niż zrozpaczony . Policja po cichu naśmiewająca się z męża , który nie potrafi trzymać żony krótko . Lekceważący stosunek organów ścigania utrzymuje się i później kiedy od zniknięcia Ylvy mijają kolejne dni a potem miesiące , przeobrażając się w końcu w podejrzewanie męża , że sam zabił żonę , bo dość miał już jej romansów . Nikt nie podejrzewa że Ylva jest tuż obok . Że może obserwować swojego męża i córeczkę codziennie . Że zobaczy jak powoli uczą się żyć bez niej...
Ona obserwuje swój dom , a my czytając obserwujemy jak ona przechodzi przez kolejne straszne etapy bycia ofiarą . Jak strasznie jest upodlana i karana . Za co ? Tego dowiadujemy się właściwie dopiero na końcu książki , chociaż możemy domyślać się już wcześniej . Domyślać że kara za tak zwane błędy młodości często dopada winowajcę , niezależnie ile lat...