Bernharda Schlinka uwielbiam oczywiście za fenomenalnego "Lektora" i dlatego postanowiłam sięgnąć również po jego pozostałe książki.
"Olga" jest historią dwóch zakochanych w sobie ludzi, którzy mimo wszelkich przeciwności losu postanawiają być razem. Tytułowa bohaterka to sierota, marząca o zostaniu nauczycielką, a jej ukochany - Herbert - to syn właściciela ziemskiego, zafascynowany odkrywaniem różnych zakątków świata.
Krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej Herbert wyrusza w podróż swojego życia i wkrótce zostaje uznany za zaginionego. Mimo to Olga nie zaprzestaje pisać do niego listów...
Osobiście odebrałam tę książkę jako opowieść o silnej i mądrej kobiecie, która w pewnym momencie swojego życia zaczyna zastanawiać się, czy jej ukochany oraz Niemcy nie zatracają się przypadkiem i nie zaczynają myśleć w kategoriach, które ich przerastają. Chcą zdobyć coś, co jest do zdobycia niemożliwe i przez to staczają się na samo dno...
Akcja "Olgi" toczy się bardzo wolno i spokojnie, pozwalając oderwać się od współczesnego świata i przenieść w czasy rozpięte pomiędzy końcem XIX wieku a początkiem XXI wieku. Dla mnie była to ciekawa odskocznia od rzeczywistości.