Piękny, mądry, dobry, bogaty… To nie zestaw cech idealnego mężczyzny w anonsie towarzyskim, a wrażenie jakie roztacza wokół siebie Konrad Krauze, jeden z bohaterów powieści. Nic więc dziwnego, że w kobietach budzi zachwyt, a w mężczyznach zazdrość i nienawiść. Tylko jaka jest szansa na istnienie takiego samca alfa, wręcz półboga? Czy i w jego przypadku okaże się, że nie wszystko złoto, co się świeci?
Tomek Dębski, główny bohater i narrator opowieści ma wrażenie, że nie dorasta Konradowi do pięt. Jest nauczycielem biologii i zwyczajnym facetem ze skłonnością do pecha. Zdaje sobie sprawę jak niewiele sobą reprezentuje, jak mało osiągnął w porównaniu z nowopoznanym kolegą. A gdy okazuje się, że i jego dziewczyna wydaje się wzdychać do tego bożyszcza, za wszelką cenę chce znaleźć w nim jakąś słabość, błąd, skazę. Jego fascynacja podsycana niechęcią i podejrzliwością przeradza się wręcz w obsesję. A ta może doprowadzić tylko do tragedii…
Zakochałam się, nie, nie w Konradzie, a w stylu w jakim autor prowadzi nas po meandrach tej historii. Inteligentnym, wysmakowanym, z humorem, po prostu pięknym. Nawiązania do zagadnień genetycznych związanych z naturą człowieka okazały się dla mnie niesamowicie ciekawym uzupełnieniem opowieści. Opowieści pełnej tajemnic z przeszłości, niedopowiedzeń i silnych emocji, które prowadzą do zakończenia, które tak szokuje, że trochę czasu minęło nim mój umysł był je w stanie zaakceptować.
...