Fragment: M A T K A I C Ó R K A — Jesteś uparta i niewdzięczna. Wolisz patrzeć na moje cierpienia i śmierć, niż ugiąć swoją hardą głowę w prośbie o wyjednanie mi pomocy. Nie chcesz mnie ratować! słaby, skarżący się głos załamał się łkaniem, a wyniszczona postać kobiety pochyliła się naprzód wyczekująco, jakby od odpowiedzi zawisła śmierć jej lub życie. Zegar na wieży zaczął zwolna wybijać południową godzinę. Dopiero kiedy echo dwunastego uderzenia przebrzmiało w powietrzu, cichy, smutny głos odparł: — Matko, bądź sprawiedliwszą dla mnie... Moja duma ciebie, a nie mnie ma na względzie. Wzdrygam się przed myślą, abyś miała się czołgać u stóp człowieka, który się wyparł ciebie i odtrącił. Nie mogę znieść myśli, abyś żebrała o prawa, których cię bezlitośnie i okrutnie pozbawiono. Cała natura moja buntuje się przeciw temu, czego ode mnie wymagasz..