Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją finałowego tomu z serii „Wycena” od K. N. Haner.
Zanim jednak do niej przejdę, przybliżę Wam trochę życie głównej bohaterki.
Cassie i jej bratu Tylerowi rodzina zastępcza zgotowała istne piekło na ziemi. Jak tylko rodzeństwu udaje się od nich uwolnić, zakładają swój własny biznes, który pozwala im wyjść na prostą. Wszystko staje pod znakiem zapytania, kiedy brat Cassie zaciąga dług u bardzo wpływowych ludzi, którego nie ma jak spłacić.
Od czasu, kiedy wyszło na jaw, że brat Cassie posłużył się nią, żeby spłacić swoje długi, sporo się wydarzyło przez te wszystkie trzy tomu.
Sama relacja między Cassie a dużo starszym od niej Gabrielem, do którego Tyler brał pieniądze, również bardzo się zmieniła. Cudownie, było być świadkiem tego uczucia, które między nimi się rozwinęło. Jest to dark romance, dlatego nie brakowało, tutaj takich sprzecznych emocji, które często i gęsto mi towarzyszyły. Szczególnie że w grę wchodził też motyw zemsty i zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy.
Wisienka na torcie, tego cyklu, byli również bohaterowie poboczni, do których bardzo się przywiązałam. Jak na osoby, które kręcili się w tle, byli naprawdę wyraziści i wyjątkowi. Swoją obecnością dopieszczali inne aspekty historii.
No, ale najważniejsze jest to, że wszystkie kluczowe wątki dla fabuły zostały wyjaśnione i domknięte.
Osobiście uwielbiam twórczość K.N. Haner i po jej książki sięgam w ciemno, po prostu. Ten cykl bez dwóch zdań muszę przeczytać, bo jest to mój ulubieniec wśród pozostałych książek autorki.