Każda z części ma troszkę inny charakter, ale na razie skupmy się na pierwszej. Łączy je rodzina Pentecostów: wielopokoleniowa rodzina. W części pierwszej akcja skupia się na perypetiach miłosnych ciotek Gaylorda: Rose i Becky. Obie różniące się od siebie jak ogień i woda. Wśród nich brylował 'kawaler' i obie panny. Wątek miłosny został zamknięty w tym tomie, ciekawy wątek miłosny.
Do tego akcję i humor podkręca silna indywidualność każdego z członków tej rodziny. Każdy z nich ma silną osobowość, ale łączy ich szacunek do siebie i przywiązanie rodzinne. Rodzice bardzo kochają niesfornego Gaylorda, który ciągle coś broi. Dziadek jest zrzędliwy, ale sympatyczny, matka praktyczna i troskliwa, a ojciec to pisarz z głową w chmurach, ale kocha swoją zonę i rodzinę. Wszystko dzieje się na angielskiej prowincji.
Wspaniała i wciągająca lektura. To naprawdę arcyciekawa książka. Może nie jakieś wybitne arcydzieło, ale bardzo urocza i wciągająca lektura. Do czytania w rodzinie, bo wiele jest tu podobieństw z koszmarnym Mikołajkiem.