Lovecraft, niekwestionowany mistrz literatury grozy. Twórca jednych z wspanialszych opowieści, które nigdy się nie starzeją. Potrafił tworzyć historie nonszalancko nienachalne, a jednocześnie tak ujmujące swoim niepokojącym klimatem. Niedościgniony, niesamowity, perfekcyjny. Czy da się ten niedościgniony wzór odtworzyć i oddać z należytym szacunkiem? Wielu próbowało i wielu poległo. Był też August Derleth, który udowodnił, że można wskrzesić ducha Lovecrafta i można to zrobić dobrze. Obserwatorzy to zbiór niepokojących, a wręcz przerażających historii. To fascynujący kolaż przygód, które mogą się przytrafić nieostrożnemu podróżnikowi, gdy po zachodzie słońca znajdzie się w okolicach Innsmouth lub Dunwich. Ta część Massachusetts jest pełna szalonych naukowców, czarownic, czarnoksiężników i czegoś żyjącego pod zatoką. A każdy z nich ma swoją historię do opowiedzenia. I mimo, że wszystkie opowieści są pióra Derletha, to Lovecraft wypełza z nich, owiewa swą mroczną mgłą, roztacza swój cień i sprawia, że ogarnia nas strach. Strach, który jest jednym z najprawdziwszych uczuć. Chociaż czasami te historie są chaotyczne i powtarzalne, wciąż jest w nich coś fascynującego, wciąż są ekscytujące i trzymające w napięciu na swój własny, niepowtarzalny sposób. August Derleth pokazuje swój niesamowity talent w większości tych historii, styl, tak zniewalający, wciągający, tworzący nastrój zarówno piękny, jak i przerażający. Być może to też zasługa obecności samego mistrza, która wyziera z każdej ze stron. Cokolwiek by to było, wiem, że każdy kto choć trochę uwielbia Lovecrafta, odnajdzie tutaj wszystko, za czym tęskni.