“Obserwator śmieci” to trzynasty tom serii z detektywem Robertem Hunterem autorstwa Chrisa Cartera. Książka jest jednak napisana tak, że i ci, co serii nie znają, bez problemów mogą się oddać tej lekturze. Historia zaczyna się od przejęcia sprawy wypadku samochodowego, który wypadkiem samochodowym tak naprawdę nie był. Dziwna zbrodnia, po której nie ma śladów, która musiała być skrupulatnie zaplanowana. Tylko dlaczego? Ofiara nie wydaje się, by miała jakieś większe grzechy na koncie, nic, co mogłoby sprowadzić na nią taką okrutną śmierć, jakiej doświadczyła. Detektywi zatem zaczynają grzebać. Autor doskonale oddaje postępy dochodzenia, tego jak to wszystko przebiega, z czym muszą się mierzyć śledczy. A to głównie stąpanie po omacku, szukanie na ślepo jakiegoś punktu zaczepienia. Przez to sprawa idzie powoli, a detektywi są coraz bardziej sfrustrowani, bo jak rozwiązać sprawę bez dowodów? Autor doskonale oddaje przypadkowość zbrodni, tej częstej bezsilności policji, z którą chcąc nie chcąc muszą się borykać. Tym, na co również kładzie nacisk, jest psychologiczny aspekt zbrodni, mimo tego, że słynie z powieści krwawych, w tym tomie nie do końca daje temu wyraz. Tu zbrodnia jest tylko nośnikiem trudnych psychologicznie tematów, wielkiego bólu i krzywd psychicznych. Wszystko to znowu solidnie podparte jest wiedzą, opisane z rozrywkowym zacięciem, ale i tak, by czytelnik był zmuszony do refleksji. I to się doskonale udaje. książka zostawia czytelnika w poczuciu dziwnego smutku, dziwnego bólu… To kryminał zbudowany jak dobra rozrywka, który jednak jest rozrywką na poziomie - porusza przecież tematy trudne, z którymi spotykamy się w naszym własnym społeczeństwie.