Na szczęście w tym tomie Anastazja Kamieńska powróciła. I pojawił się Stasow, którego poznaliśmy w poprzedniej książce. Fabuła ( przyznam, że nie pamiętam nawet zbliżonej) mnie mocno wciągnęła, Anastazja znowu poturbowała swoim analitycznym umysłem a Marinina przekonała, że książka nie musi być grubaśnym tomiszczem, żeby uchwycić wątek i bez zbędnych opisów i rozważań doprowadzić go do rozwiązania. Kocham ten cykl i niedługo sięgnę po kolejną pozycję.