Zastanawiające, jakie "szufladki" w mózgu potrafi otworzyć jedno słowo. Słysząc słowo "horror" spodziewałabym się najprędzej czegoś w stylu "Masakry teksańską piłą mechaniczną" (jeżeli o film chodzi) lub Mastertona (jeżeli chodzi o książki). A "Objawienie" ma dla mnie z typowym horrorem niewiele wspólnego. A może to tylko kolejny przykład na to, by... Recenzja książki Objawienie