System jest idealny i nie ma w nim miejsca na błąd. Ludzie od urodzenia programowani są na bezwolnych przedstawicieli swojej grupy społecznej, a na odstępstwa nie ma w tym miejsca. Z założenia. Przez nauki wpajane od narodzin przebija się czasami zwątpienie w otaczający świat. Emocje zdają się przedostawać na powierzchnię, choć system nie przewidział dla nich miejsca. Kto pyta, kto działa odmiennie, staje się problemem. Nie tylko dla systemu, ale też dla samego siebie. W końcu świadomość często bywa przyczyną największego bólu.
Historia Alfusa Huxley'a skupia się na tym, jak wiele jednostki musiały poświęcić, żeby w końcu państwo stało się utopijne. By nie było wojen, zbrodni i destrukcyjnych uczuć, należało sztucznie stworzyć klasy społeczne i od początku zająć się ich warunkowaniem. Jedynie to mogło przynieść jakieś efekty wśród ludzi, którzy z natury bywali porywczy i emocjonalni. Tyle że nawet ta metoda nie była idealna.
W „Nowy wspaniały świat“ nie brakuje filozoficznych rozważań na temat dwóch systemów i tego jak nieidealne są (spokój za cenę braku wolności, wolność za cenę bólu oraz brudu). Gdy natomiast zwiększa się świadomość bohaterów, odkrywamy, że wiedza bywa największym przekleństwem.
Komiks Fordhama to forma znacznie przystępniejsza w odbiorze niż oryginalna powieść Huxley'a, a jej najważniejsze wartości znalazły swoje odbicie. Na koniec zostawia czytelnika ze wzburzonymi myślami, które próbują dojść do własnych wniosków. Zdecydowanie akurat „Nowy wspaniały świat" w takiej formie się sprawdza i jestem mile zaskoczona tym, jak ilustrowana adaptacja mi się spodobała, choć literacką wersję czytać przerwałam i uznałam, że nie czuję się w zetknięciu z nią dobrze. Niezależnie jednak od formy — warto poznać.
przekł. Paulina Braiter-Ziemkiewicz