Epika Norwida i epika Conrada są ekspresją inności rozumianej jako „inność podwójnego wykluczenia”: inność emigracyjna i inność językowa. Obaj pisarze pozostają lingwoeskapistami kreującymi nowoczesną „mowę wygnańczą” jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, „mowę”, która stanie się później wzorcem dla Witolda Gombrowicza tworzącego Trans‐Atlantyk. Ta podwójna, zhybrydyzowana Norwidowsko‐Conradowska epika rodzi się z negatywizmu, wyrasta bowiem z zaprzeczenia wyrażonego względem najżywotniejszych kategorii romantyzmu: indywidualizmu, wallenrodyzmu i walterskotyzmu. Zarzut o „życiu w ciemności” Norwid i Conrad słyszą w tym samym momencie kariery literackiej – tj. na jej początku, Conrad w momencie pisania przedmowy do Murzyna z załogi „Narcyza”, Norwid zaś – po napisaniu Promethidiona. To także moment, w którym – jako autorzy wymienionych tekstów – zyskują już pełne przekonanie o jasności, a także niesprzeczności obranego przez siebie modelu uprawiania literatury. Niezależnie od wyboru swoistej, wewnętrznej „emigracji zdolności” Norwid nie stanąłby chyba po stronie autora Szaleństwa Almayera w sporze o jego polskość. Dla odmiany postawa Norwida to postawa, której Conrad nie mógłby zaakceptować w odniesieniu do literatury przez siebie kreowanej. Jej tworzenie uznawał pisarz za „rozjaśnianie ciemności”.