Literatura kobieca ostatnio przeważa w moich lekturach głównie dlatego, żeby się odprężyć, zrelaksować i na chwilę oderwać myśli od otaczającej rzeczywistości. Sięgając po „No a jak” zastanawiałam się, czy ta pozycja licząca niecałe 200 stron da mi wszystko, czego od niej oczekuję. Okazało się, że absolutnie tak. Nie dość, że historia była pełna, to również emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji nie brakowało.
Weronika znajduje się w takim momencie w życiu, kiedy po rozwodzie z niewiernym mężem próbuje odzyskać zasądzony dług, jednak nic nie wskazuje na to, aby były go spłacił. Kobieta marzy, by uciec od swojej przeszłości. Pomoże jej w tym azyl w Hiszpani, która będzie dla niej również szansą na zawarcie bliższej znajomości z Mateuszem, którego poznała rok temu. Niestety dość szybko okazuje się, że przystojniak z Hiszpani mocno związany jest z życiem Weroniki, które pragnęła zostawić za sobą. Czy kobieta odnajdzie swoje szczęście i będzie w stanie wybaczyć?
Jak już wspominałam wcześniej to była naprawdę dobra historia, która pokazała, że nie ważna jest ilość, ale jakość. „No a jak” to historia, której akcja rozgrywa się zarówno w Polsce, jak i w Hiszpani. Autorka zadbała o to, aby czytelnik poczuł promienie słońca na twarzy i ciepło rozlewające się po całym ciele. Tematyka książki niczym nie zaskakuje, ale jej forma sprawiła, że miałam wrażenie, iż jestem częścią tej historii, postronnym obserwatorem. Emocje były mocno wyczuwaln...