To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki słyszałam o jej wcześniejszych powieściach, jednak nie miałam przyjemności żadnej przeczytać, postanowiłam to zmienić właśnie przy okazji książki "Four Lady Fortune" rozpoczynającej serię o tym samym tytule. Jest to powieść z gatunku fantasy, ja co prawda rzadko sięgam po takie książki, jednak jej opis i okładka tak bardzo mnie zaintrygowały, że nie mogłam przejść obojętnie obok tej historii. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę - mimo jej sporej objętości, bo liczy prawie sześćset stron - czyta się naprawdę szybko, a to za sprawą naprawdę świetnie poprowadzonej akcji, która nie pozwala nawet na chwilę odłożyć tej historii na bok. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie bardzo ciekawie wykreowani. Zarówno Rosalind jak i Orion od początku zaskarbili sobie moją sympatię i byłam szalenie ciekawa jak autorka poprowadzi ich relację. Bohaterowie są zmuszeni udawać małżeństwo, co doprowadzało do wielu emocjonujących sytuacji. W "Four Lady Fortune" tak naprawdę główne skrzypce grają wątki: polityczny i wojenny, które moim zdaniem zostały tutaj naprawdę świetnie przestawione, tak naprawdę nie widziałam co przyniesie kolejna czytana strona i to mi się bardzo podobało! Wątek romantyczny zszedł trochę na drugi plan, ale liczę, że zostanie bardziej rozwinięty w kolejnym tomie. Zakończenie jakie tutaj serwuje autorka zostawiło mnie z nie małym szokiem na twarzy! Takie niespodziewane zakończenia książek należących do serii powinno być zabronione! "Four Lady Fortune" to niesamowicie klimatyczna, nietuzinkowa, pełna emocji i wrażeń historia, z którą świetnie spędziłam czas! Nie mogę się już doczekać kolejnego tomu! Polecam!