Czym jest pamięć? Czy to zdolność, predyspozycja umysłu do przyswajania, utrwalania, przechowywania i przypominania, odtwarzania doznanych wrażeń? Czy pamięć, to tylko prosty proces psychiczny? A może pamięć to mityczna Mnemosyne, tytanida, córka Uranosa i Gai? Jakkolwiek jej nie określimy, pamięć to jedna ze składowych, dzięki której istniejemy, trwamy i posiadamy swoją tożsamość.
A co by było, gdyby pamięć nagle nas zawiodła i zaczęlibyśmy znikać? My, to co nas otacza i nasz świat? Ten temat zgrabnie podejmują w swoim komiksie Antoni Serkowski (rysunki) i Mariusz Pitura (scenariusz). Komiksie, który dosłownie tak mnie zaskoczył, że poczułam się prawie jak rzucona o ścianę. I niby wiem, że nie powinnam, bo bazuje on na starych jak świat pomysłach, to jednak jest tak świeży i przyjemny, że aż mnie zaskoczył. Choć przyjemny, w jego kontekście, to nie jest specjalnie najszczęśliwsze określenie, bo nie jest to historia stworzona z łagodnych opowieści, nie. To historia, która silną pięścią uderza w twarz, po czym poprawia chwytem za gardło, by wcisnąć nas w fotel. Mimo że to powieść czerpie garściami z motywów dobrze znanych z science fiction i wydawałoby się, że nie będzie to nic nowego, to wręcz przeciwnie, nie jest wtórna, potrafi zaskoczyć, bo autor w sposób rewelacyjny wykorzystał inspirację i utkał z nich swoją opowieść. Opowieść tak piekielnie klimatyczną i intrygującą, kipiącą adrenaliną i brutalnością (ale nie przesadną), nie silącą się na zbytnie filozofow...